Z poprzedniego tygodnia nie mamy zbyt wielu zdjęć, a te które są, są słabej jakości - naszej pani zepsuł się aparat, ale na szczęście już sobie poradziła z tym problemem ;-)
Dużo rozmawialiśmy o tym, czym są marzenia, co to znaczy marzyć o czymś, o czym my marzymy...
Ale prócz tego szykowaliśmy się do naszego przedszkolnego balu przebierańców! O tym za chwilę, a póki co mały skrót tygodnia :)
Poniedziałek rozpoczęliśmy od naszej drugiej wizyty w Domu Opieki "Srebrna Magnolia", gdzie wystąpiliśmy z programem artystycznym przygotowywanym na Dzień Babci i Dziadka. Razem z nami pojechała grupa Motylków.

Rozdaliśmy też drobne upominki, które przygotowaliśmy z naszą panią :)
Świętowaliśmy urodzinki naszego Wiktora, który ma już 5 lat! Nie dość że jest najstarszy, to jeszcze najbardziej uparty - nie chciał włożyć korony i uśmiechnąć się do zdjęcia nawet w swoje święto! :)
Trochę sobie liczyliśmy...
...i ćwiczyliśmy znajomość figur geometrycznych, z których układaliśmy nasze wymarzone desery lodowe (to nic, że za oknem śnieg!).
Z wydzieranki zrobiliśmy karnawałowe balony, które następnie wycięliśmy nożyczkami.
Efekty naszej pracy:
Prócz balonów, niektórzy z nas wyczarowali również karnawałowe maski. Najpierw kolorowaliśmy obrazki kredkami pastelowymi...
...następnie wycinaliśmy nasze maski nożyczkami...
...a później mierzyliśmy je i pozowaliśmy w nich do zdjęć! :)
Oglądaliśmy też obrazki ze strojami na karnawałowy bal, a także opowiadaliśmy o naszym wymarzonym przebraniu...
Kolorowaliśmy karnawałowe obrazki...
...a nasza pani w tym czasie stroiła naszą salę na piątkową zabawę :)
Ale my jesteśmy bardzo dobrymi pomocnikami i naszej pani też pomogliśmy! Podawaliśmy jej balony według wskazówek dotyczących koloru, a także pomagaliśmy w wieszaniu serpentynek. Popatrzcie jak pięknie wyglądała nasza sala!
PS. Dziękujemy Motylkom za kulę z karmą dla ptaszków! Powiesiliśmy ją na parapecie za jednym z naszych okien i z niecierpliwością oczekiwaliśmy głodnych ptaszków. Wygląda na to, że przylatują do nas się najeść nocą, bo mimo wnikliwych obserwacji całej grupy, nie udało nam się przyłapać żadnego ptaszka na posiłku w naszej parapetowej restauracji ;-)
PPS. Zdjęcia z balu przebierańców pojawią się w kolejnym wpisie, bo nasza pani musi na spokojnie przebrnąć przez prawie 400 zdjęć z tego szalonego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz